Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi iwonka z miasteczka Przecław. Mam przejechane 6737.73 kilometrów w tym 6551.93 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.97 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy iwonka.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:3449.86 km (w terenie 3335.06 km; 96.67%)
Czas w ruchu:72:42
Średnia prędkość:17.41 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Suma podjazdów:2450 m
Suma kalorii:7400 kcal
Liczba aktywności:71
Średnio na aktywność:48.59 km i 3h 49m
Więcej statystyk
  • DST 35.00km
  • Teren 35.00km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotnia wycieczka z jajcem

Sobota, 26 marca 2016 · dodano: 27.03.2016 | Komentarze 1


Kategoria wycieczka


  • DST 45.68km
  • Teren 45.68km
  • Czas 03:15
  • VAVG 14.06km/h
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

brzegiem morza- Świnoujście -Uckeritz

Wtorek, 7 lipca 2015 · dodano: 10.07.2015 | Komentarze 6

Urlopowo w Świnoujściu.Po zabukowaniu się postanowiliśmy przejechać się do cesarskich kurortów w Niemczech czyli Ahlbeck ,Heringsdorf i Bansin.Jak tam jest ........? Przeraźliwie bogato ,czysto ,perfekcyjnie,mnóstwo zieleni ,ogólnie Świnoujście i tamte rejony to ścieżkowy raj dla rowerzystów.Warto wspomnieć że w sezonie letnim przy wjeżdzie do Ahlbeck ,Bansin i Heringsdorf konieczne jest wykupienie Klimatkarte ,kosztuje 3 euro od osoby i nie obowiązuje np. dzieci do lat 16 więc potrzebne nam było tylko 6,oczywiście drobnych nie mieliśmy tylko świeżutkie z kantoru banknoty.Przy pierwszym automacie przy Świnoujściu problem bo nie mamy bilonu,Andrzej pyta  Niemców czy nie mają rozmienić pięcioerówki  na co jeden Niemiec po prostu wyciagnął drobne i dal Andemu,,koniec końców Andzrej wziął te 3 euro, ciągle  nam jeszcze brakowało ,ale ze przy plaży był imbiss to Andrzej pobiegł rozmienic pieniadze.Jak wrocił ja juz miałam dwa bilety które dostałam  od polsko-niemieckiej pary która wracała do Świnoujscia.Drobniaczki które Andrzej dostal oddalismy zaraz potem bo milego pana spotkaliśmy dalej na ściezce.Niemcy po prostu są niesamowici :) A automaty do biletów  są tam co kilka kilometrów :)k


Kategoria wycieczka


  • DST 104.00km
  • Teren 104.00km
  • Czas 07:13
  • VAVG 14.41km/h
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

Joachimsthall

Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 4

Troszke czasu mam to czas zacząć uzupełniać wpisy :) Pomimo zapowiadającego się niezłego upalu postanowiłam pojechać samochodem do Angermunde by stamtąd dopiero rowerem do Joachimsthall.Rano jakoś nie chciało mi się jeść śniadania toteż po malutkiej kanapce o dwóch ( aż ) kawach zapakowałam sakwe i rower do samochodu i pojechałąm do Angermunde.Zaparkowawszy samochód na jakimś parkingu gdzieś na obrzeżu miasta korzystając z lichej mapy i tak trochę na czuja skierowałam się na zachód .Tzn.nie patrzyłam w którym kierunku jest zachód ale jadąc samochodem wypatrzyłam jakąś scieżke rowerowa toteż tam podążyłam.Miałam szczęście bo akurat trafiłam na ściezke rowerową prowadzącą wokół jeziora Wollensee i jechałam jego północną stroną.Przepiekna okolica,nawet jakby co jest gdzie zaparkować samochód i wcale nie trzeba się do miasta rowerem tarabanić  porobiłam zdjęcia trasy  żeby wiedzieć jak jechać ale i tak mi się nie przydały bo mi potem komórka padła :)  no akurat ta mapa jest już wogole niedokładna :(
Po jakiś  piętnastu kilometrach wg.endomondo mój zoładek gwałtownie zaczał domagać się jedzenia,mojego skromnego rogalika z serem chyba nawet nie poczuł ,ale zawsze coś.Strasznie niedobrze pomyślałam sobie bo zostało mi pięć pierogów z truskawkami a przede mną była jeszcze cała kupa kilometrów.Oczywiście w domu nie znalazłam ani jednego ojro toteż pojechałam bez pieniędzy,nawet bez złotówek :) wspomnę ze na Niemcy jeżdże prawie zawsze bez pieniędzy i wystarcza mi to co mam w sakwie :) Komórke też  musiałam teraz oszczędzać i zdjęcia robiłam sporadycznie.Stwierdziłam że .....nie martwię się jedzeniem na zapas .W każdym razie trasa rowerowa jest cudna,lasy ,łączki i zgubic się jest trudno .Przed wioską Hof......chyba tak się nazywa ....przyuwazyłam czereśnie...o jak cudnie! zjadłam ich ile wlezie ,w samej wiosce zagadałam do jakiegoś Niemca z zapytaniem czy dobrze jade i oczywiście pytam czy ma moce bułki bo mam wody dużo ale kanapki zadnej i na dodatek mam kopf szmercen :P :P ,no niemiec bułek niemiał ale dostałam dwie duże pajdy chleba,strasznie goraco mu podziękowałam ,teraz sobie myśle mogę jechać do samego Wuppertalu nawet .W Joahimstachl byłam już dokładnie o dwunastej.....przepiękne miasto ...poruszanie się w tych okolicach jest banalnie proste bo jedzie się po prostu ścieżka od jednego Knotenpunktu do drugiego w zależności od tego gdzie się chce jechać i to wszystko  na punkcie widokowym Biorama Projekt nie byłam....nie miałam  dwóch euro,niestety :( na pewno w przyszłości się tam wybiorę,z Tunią ,chociaż już była :) :) lub z Andym jeśli zdołam go oderwać od modeli :) (  zdjęcie Bioramy  za duże i nie weszło ) :( woda w jeziorze Grimnitzsee i  Werbellinsee jest niemal przezroczysta ,ba ! kryształowa :) przy brzegu cumują jachty ,ogólnie różnego rodzaju łodzi jest tam zatrzęsienie   jezioro objechałam do Wildau od południa i od wschodniej strony do Altenchof gdzie odbiłam na Britz by dostać do  Chorin .za Altenchof pogubiłam się trochę w Buckow,w Britz było nieco gorzej bo zaczął mi się dawać we znaki upal,na dodatek nigdzie nie było Knotenpunktu i po wjechaniu na Eberzwalderstrasse trochę się zdenerwowałam że odbiłam za mocno na południe ,nie uśmiechało się zanadto zwiedzanie tego miasta.Na szczęście spoatkałam Niemca który wytłumaczył mi że Chorin gdzie jechałam jest już blisko.Chorin jest piękny ale trzeba na niego więcej czasu.oczywiście za Chorinem okazało się że miałam skróty z Britz,ale wtedy omija się Chorin.W Altuthendorf miałam ostatni Knotenpunkt i potem trzeba było odbić na Angermunde .W Althuttendorf padła mi komórka calkiem i bez map komórce i oznakowanie tam było jakos takie że zrobiłam niezłe kółko.Niestety zamiast 16 km.na Angermunde wybrałam droge z ponad 20-stoma bo tej pierwszej nie mogłam znaleźć.Do miasta jechało się szybko,samymi praktycznie lasami,bo dojechaniu do miasta,oczywiście nie od północnej tylko zachodniej strony zaczęłam poszukiwania parkingu z moim samochodem.Pamietałam że przy wjeżdzie na parking pisało Bahnhoffparking,no to luz,szukam dworca.Z parą zaczepionych staruszków na rowerach podjechałam na ten Bahnhoff ,niestety to nie był to ten parking,za nic nie mogłam sobie przypomnieć okolicy tego parkingu i nieźle się zdenerwowałam,pojezdzilam po mieście i nic,przystanęłam przy policjancie i mówie do niego ,tym razem po polsku ze zgubiłam auto,\ze nie wiedziałam ze Angermunde jest takie duże .....policjant popatrzył na mnie jakoś dziwnie,sobie mysle ze przecież mnie nie rozumie no to już jade szukać dalej .Mój stres sięgnął zenitu bo mapy miasta nie miałam ,nawet na tablicy nigdzie nie było no i wieczór się zbliżał  .Przyszło mi na myśl ze na Endomondo jest skąd wyjechałam bo aplikacje miałam włączoną i wpatrując się w ciemną komórke zaczepiłam przechodzącego obok chłopaka ze moja komórka kaput itd.,itd.spojrzał na wtyczke i machnął ręka zebym z nim poszła.Mieszkał zaraz blisko,rower został pod blokiem ....... ,zatem podpiął moja komorke , a internetu z kolegą w domu  nie mieli ....po moim wejściu zaczął sobie z kolegą sączyc piwo...po paru minutach przyszedł do nich trzeci koleś który miał internet w komórce i dzięki temu  mogłam się zorientować gdzie jest  mój samochód,po uruchomieniu endomondo okazało się ze jestem całkiem po drugiej stronie miasta.No to ześmy z tym trzecim kolesiem wsiedli do jego samochodu i ruszyli w miasto po moje ,wspomnę że wszystkie moje rzeczy zostały u Niemców,samochód znaleźliśmy szybko i potem już na dwa wróciliśmy po rower i sakwe .Pomimo tego wszystkiego to była chyba moja najfajniejsza wycieczka na jakiej byłam .Hough :)


Kategoria wycieczka


  • DST 56.00km
  • Teren 56.00km
  • Czas 06:06
  • VAVG 9.18km/h
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

Banie z Marceliną

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 09.08.2015 | Komentarze 2

Wełtyń ,Chwarstnica,Borzym,Banie,Baniewice,Lubanowo,Wirów .Cudowne okolice nadleśnictwa Borzym i  ścieżki rowerowe przy rzece Tywa ,szkoda tylko że miejscami oznakowanie szlaku jest ubogie Banie ...śluza na Tywie i jej sama dolina ,ścieżka jak w bajce


Kategoria wycieczka


  • DST 70.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przez Pucice ,Goleniów i Puszcze Goleniowską

Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 3

">Puszcza Goleniowska -trasa. Super ! Bo równo ,drogi ubite i sama natura .I nie groziło mi rycie nosem po piachu jak w Puszczy Bukowej :)


Kategoria wycieczka


  • DST 59.00km
  • Teren 59.00km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

sentymentalny powrót do przeszłości w wietrze i deszczu :D

Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 0

 Korzystając z wolnego w pracy  i kiepskiej pogody :D postanowiliśmy z Andrzej jechać nad morze by tam trochę popedałować.Wybór padł na Niechorze i Mrzeżyno .W Mrzeżynie Andrzej kiedyś za młodych lat służył w wojsku i chciał ponownie odwiedzić tamte tereny . 
Do Niechorza pojechaliśmy samochodem ,cały czas towarzyszyły nam ciężkie chmury  a samo miasto przywitało nas lekkim deszczem,niestety po zaparkowaniu samochodów i nacisnieciu na pedały jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki  rozpadało się na dobre :( 
Skierowalismy się najpierw na latarnie a potem na DDR R10 która prowadzi przez Pogorzelice do Mrzezyna.
A w Niechorzu akurat ruszała kolejka wąskotorowa .... tutaj jeszcze  ścieżka prowadzi wzdłuż torów i Jeziora Liwia do Pogorzelicy .ale  za Pogorzelicą kończy się gładka nawierzchnia i zaczynają płyty betonowe,rozwidla się  ale my jedziemy prosto wzdłuż wybrzeża  gdzie cały   czas towarzyszy  nam grzmot wzburzonego morza   ...,oczywiście musiałam podjechać zobaczyć jak bardzo jest gniewne   dojazd do klifu po piachu nie był łatwy ,poza tym porywisty wiatr ,deszcz ,morze i ciężkie chmury ....... Jedziemy pomału aby za wcześnie nie zmeczyc Marceliny,korzystamy praktycznie z każdego miejsca postojowego ,ładne sa,z ciekawymi stojakami na rowery i nie ma porozrzucanych smieci , a grupka rowerzystów którą widać w oddali to przemiła rowerowa rodzinka z Warszawy  która zmierzała na Hel,mijalismy się pare razy ,tzn.wyprzedzaliśmy się  naprzemiennie.
I pierwsza brama wjazdowa do jednostki wojskowej ....... 
przez cały czas wzdłuż ścieżki stoi wysokie podwójne ogrodzenie oddzielające od drogi  i broniące wstępu na teren jednostki,po drodze mijaliśmy jeszcze jedną brame wjazdową,zdjecia nie zrobiłam bo zabronił nam straznik .Na nieszczęście skończyły się płyty a zacząła kostka brukowa

i swoista brama która kiedyś broniła wstęu na teren jednostki wojskowej,z tego co mówił Andrzej jej teren siegał cały przymorski teren Mrzezyna i na zachód od niego  

     Korzystajac z całkiem dobrej dojazdowo ścieżki na klif czym prędzej podjechaliśmy  by poczuć porywisty wiatr we włosach .....u Marceliny .....


nas nieźle nadęło
Andrzej korzystając z okazji chciał zepchnąć mnie z klifa ale na szczęście kurczowo trzymałam się życia  ......
prawdziwe fiołki  i szprychówki


następne miejsce postojowe przy klifie ..... 
jak widać porządnie wiało .....a Marcela szuka dostępu do WiFi....nigdzie nie znalazła    :P

ale ja za to przy kolejnej bramie do jednostki najadam się jagodami .....z przygodami .....  a Andy zagląda za brame.....już zaczynam się bać że chce powrócić do służby   na szczęście nie ma przepustki więc jedziemy dalej do Mrzeżyna.Miasteczko wita nas dobra pogodą która błyskawicznie się załamuje,na sczescie w momencie największej ulewy jemy obiad w ilościach nie do przejedzenia :)  Kebab był przepyszny ,pięknie podany,podobnie jak kawa i herbata,zastawa jak w najlepszej restauracji ,chłopaki którzy nas obsługiwali byli bardzo mili z którymi chwile pogawedziłam......
     .Ocięzali po posiłku......... postanowiliśmy jechać dalej do Rogowa .Naszym celem był Fort Rogowo i Jezioro Resko .Znajdowało się tam lotnisko lądowe i baza lotnictwa morskiego których budowę rozpoczęto w 1935 roku ,na nieszczęście dla nas muzeum było zamknięte  
 Muzeum znajduje się w hangarze  lotniczym który usytuowany był  miedzy północnym skrajem płyty lotniska a betonową drogą. W bocznych przybudówkach hangaru znajdowały się pomieszczenia warsztatowo-magazynowe.tutaj znajduje sie wiecej informacji o Rorcie :)
Na zachód od głównego hangaru tzn.muzeum  znajduje  się piętrowy budynek magazynowo-techniczny. Mieściły się w nim garaże dla pojazdów zabezpieczających działalność lotniska oraz magazyny ....

dalej scieżka prowadzi wzdłuż Jez.Resko ,znaleźliśmy miejsce  gdzie do  wodowania samolotów na jezioro służyła druga pochylnia szerokości 25 metrów z płytą betonową opadającą w głąb jeziora,tam wodnosamoloty były przetaczane na niskich wózkach z hangaru na pochylnię i wodowane na jezioro.
nawet mój rower poczuł się wodny ...:)
Z Rogowa do Dźwirzyna nie jest daleko więc niby dlaczego nie jechać ? :) W Dźwirzynie zawróciliśmy :)Wróciliśmy tą samą drogą

 Szkoda ze limit przesłanych zdjeć mi się skończył :( ale od czego jest Facebook ?


Kategoria wycieczka


  • DST 35.00km
  • Teren 35.00km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święto Cykliczne 2014

Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 3

Po nocce z pracy do domu dojechałam przed 7-mą rano ,po drodze minął mnie rowerzysta w koszulce organizatora swięta,jechał w kierunku Kołbaskowa,myślałam ze po grupe Niemców do Gartz,ale potem w tej właśnie grupie go nie było.... W domu po krótkiej półgodzinnej drzemce wstaliśmy by powoli szykować się do wyjazu .Do grupy jadącej  z Gartz przez Tantow dołączyliśmy w Przecławiu wraz z Ivoncją ,Hopfenem i Małgosią,było też spora grupka rowerzystów z Przecławia i fajnie,bo widze że co roku ta grupa jest większa :) I już wszyscy razem dojechalismy do Szczecina a konkretnie na Plac Mickiewicza :) jechało się super,z Andzrejem,Marcelą,przyjaciółmi, wśród rzeszy rowerzystów polskich i niemieckich,mieliśmy obstawe policji i wolontariuszy z Rowerowego Szczecina,w planach tez miałam być wolontariuszem ,ale że jechałam z rodzinką postanowiłam jechać jak inni -w grupie :) A potem już wielki przejazd .....super :) nie czuło się żaru lejącego się z nieba,pewnie dlatego że jechało się w tłumie i uwaga skupiona była na przyjemności uczestnictwa w takim święcie .Gadaliśmy ,ja oczywiście co chwila spotykałam znajomych rowerzystów  więc jeszcze zagadywałam ich po drodze :).Po przejeździe przez miasto przy czym najfajniejsza trasa wiodła Trasą Zamkową było losowanie głównej nagrody,co prawda roweru elektrycznego nie mam ale za to trzecie miejsce w zbiórce nakrętek,nawet nie przypuszczałam że tak dużo uda mi się zebrać ,fajnie jest być tak pozytywnie zakręconym :)  A po powrocie do domku urządziliśmy sobie prawdziwą uczte .....dodam że tą mniejszą pizze dostaliśmy gratis :)


Kategoria wycieczka


  • DST 108.00km
  • Teren 108.00km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sternfahrt

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 04.06.2014 | Komentarze 4

Niedziela ...super ! Pobudka o 4.30 i po chwili pedałuje już na dworzec główny w Szczecinie,znajomi już są wiec praktycznie od razu pakujemy się do pociągu .Było nas parę grup pociagowych w tym nasze dwie piątki czyli Pawły,Ela,Edyta,Hombre z synem i jego dziewczyną i Krzysiu syn Pawła .Wycieczka już się zaczęła,jemy sniadanie ,gadamy,smiejemy się .....nawet nie wiadomo kiedy jak okazało się że już jesteśmy w Eberswalde.Wysiadamy i spotykamy się z grupą szczecińską która wyruszyła na Sternfahrt ze Szczecina o północy .Po kilkunastu minutowym odpoczynku i staniu w kolejce w sklepiku gdzie i tak nic nie kupiłam ....napiłam się łyczka kawy....ta kawa była od Siwobrodego,nie wiem skąd on kawe miał ,ponoc od Trendixa ,jak wyczytałam u niego właśnie :) pewnie to ten kubek był :) Dobra ta kawa była :) Ruszamy wiec z Eberswalde już wszyscy razem-grupa pociągowa ,szczecińska i duża grupa Niemców.Z Elą jedziemy na początku grupy z Niemcami .Potem odpoczynek gdzie okazało się że jeden z Niemców widzi mnie po raz trzeci ,mówie mu że niestety jestem na zlocie po raz drugi,z powodu jednak mojej nieznajomości niemieckiego rozmowa się nie klei :( Po paru postojach jeszcze dojeżdżamy do Berlina,pogoda nas dopieszcza a ulicami miasta przejeżdżamy sprawnie i płynnie.Na pierwszym krótkim przystanku po przejechaniu kilkunastu metrów okazuje się ze nie mam kasku,po prostu ściągłam a potem sobie pojechałam,szczęście jadący za mna Hombre zobaczywszy kask postanowił wziąć go ze sobą....i dobrze.Tymczasem na ulicach Berlina jest już bardzo tłoczno od rowerzystów i zaczynają się rowerowe korki,wykorzystujemy je by poobgadywać niemieckich rowerzystów czyli podziwiać ich pomysły jak zbudować rower inny niż wszystkie.Szczególną uwagę wzbudzają rowery jak wózki,ciekawe jak by się nimi jeździło po Szczecinie gdzie nie ma ścieżek zbyt dużo a jeszcze mniej świateł dla rowerów,czy wtedy taki rowerowy wózek przeprowadzać trzebabyłoby  pchając go? A że ja jestem w Berlinie po raz drugi dopiero rozglądam się uważnie dookoła by jak najwięcej zobaczyć.Dojeżdżamy ,tzn.dochodzimy do zjazdu do tunelu na autostradzie przez który już jedziemy.Ten przejazd jes tcudowny,tunel,światła rowerów,trabki,dzwonki ,muzyka,gwizdy i okrzyki,pełen entuzjazm.Po wyjeździe z tunelu wykorzystujemy z Elą przyautostradowe krzaki na siku gdzie .....zostawiam okulary,na szczęście w pore zauważam ich brak imusze tam wrócić,oczywiście siku robi się za każdym razem w sporym towarzystwie innych ,,sikaczy " ,niekoniecznie kobiet :( Z Berlina Wschodniego przejeżdżamy do Zachodniego co widać po architekturze.....fascynuje mnie to :) I wreszcie Brama Brandenburska w oddali .Do samej bramy nie dojeżdżamy bo jest tam festyn a pod bramą scena .Spotykamy się tam my  wszyscy ze Szczecina przy czołgach,no ale wycieczki nie koniec.Teraz czas na pogaduchy i żeby coś zjeść .Jak dobrze że mam naleśniki :P Robimy zdjęcia .....   to niżej jest lepsze :Pi oczywiście zdjęcia pod Bramą których jeszcze nie mam ,są u Krzysia w telefonie :)
 ale za to mam pod Bundestagiem ..... I pełen zachwyt bo u nas jeszcze czegos takiego nie ma ..... potem Dworzec Centralny bo przecież jedziemy do Poczdamu ....rowerkami jedziemy schodami ruchomymi do góry...jak się okazało -nie wolno ale spoko,ten przepis łamiemy jaszcze pare razy :) W pociągu tłumy ludzi ale wreszcie jesteśmy u celu,zabytków tam jest tak dużo że nie wiemy od czego zacząć,ale wkońcu jakos ześmy się ogarnęli  nasza kolezanka Edyta poprowadziłą nas do najciekawszych zabytków .Po dwugodzinnym zwiedzaniu czas było pożegnać się z przepieknym Poczdamem i jechać na dworzec.Pociąg do Berlina  nam się spóźniał co było dla nas dość dziwne...po sześciominutowym spóźnieniu wreszcie nadjechał i wtargnęliśmy do przepełnionego wagonu....niestety wszystkie takie były....na drugiej chyba stacji mężczyzna przez głośnik dwa razy coś ogłosił ważnego.... nie wiedzieliśmy co mówi bo niemiecki nie był mocną stroną żadnego z nas,w każdym razie po tym....achtung,achtung.... niektórzy zaczęli w popłochu opuszczać pociąg....alarm bombowy to nie był bo trochę podróżnych zostało,za to my panika bo nie wiadomo było o co chodzi,pomimo tego pospiesznie wysiedliśmy z pociągi i podążaliśmy za innymi podróżnymi.Do Berlina  jechaliśmy innym pociągiem i dłuższą trasą i zamiast 35 minut mieliśmy 5 żeby znaleźć i przesiąść się do pociągu z Berlina do Angermunde......zdążyliśmy ale chłopaki już wcześniej zaczęli omawiać powrotną-rowerową droge z Kostrzyna do Szczecina :)W Angermunde kolejna przesiadka na Szczecin już....uffffff,szczęście że ostatnia i wreszcie mogliśmy na spokojnie mówić że już przwie jesteśmy w domu :) W domu byłam na 22 z groszami bo po wysiadce na Gumieńca uciełam sobie krótką pogawędke z Hopfenem który akurat był w pracy .Do zobaczenia za rok.....prawda Paweł ? :):P


Kategoria wycieczka


  • DST 28.91km
  • Teren 28.91km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

polne dróżki

Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 3

Egoistycznie pojechałam sama posprawdzać  polne dróżki,niestety nowych skrótów nie odkryłam :) Zastanowiła mnie przy okazji czytelność polskich i niemieckich tablic,Niemcy potrafią sobie uprościć życie :)
   polska i niemiecka  w Schwennnenz są  jeziorka i prywatne łabędzie


Kategoria wycieczka


  • DST 31.81km
  • Teren 31.81km
  • Sprzęt Maxim 233
  • Aktywność Jazda na rowerze

przejażdżka z Andym

Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 24.05.2014 | Komentarze 0


Kategoria wycieczka